Może się nie odwoła
O decyzjach ZUS można wiele powiedzieć, ale zazwyczaj nie to, że są obszernie uzasadnione. Dominuje sztampa – „zgodnie z ustawą X prawo do świadczenia Y posiadają osoby, które spełniają warunki A, B i C. Organ odmawia Z prawa do świadczenia Y, ponieważ nie spełnia warunki A i/lub B i/lub C”. Czasem jednak i w tych niezwykle lapidarnych uzasadnieniach pojawiają się perełki. Perełki, które z ustawy nijak nie wynikają – ale treść uzasadnienia sugeruje, że perełka taka wynika z przepisu prawa.
Ostatnio do moich rąk trafia decyzja, w której ZUS odmawia ubezpieczonej prawa do nauczycielskiego świadczenia kompensacyjnego. NŚK to takie świadczenie, które wprowadzono wraz z reformą wcześniejszych emerytur – taka wcześniejsza emerytura dla nauczycieli, która jednak emeryturą się nie nazywa. W uzasadnieniu decyzji wspomnianej ZUS pisze m.in. tak:
„Zgodnie z art. 4 ustawy o nauczycielskich świadczeniach kompensacyjnych prawo do ww. świadczeń przysługuje nauczycielowi, który spełnia łącznie następujące warunki: (…) rozwiązał stosunek pracy na swój wniosek lub nastąpiło rozwiązanie lub wygaśnięcie stosunku pracy w okolicznościach, o których mowa w art. 20 ust. 1, 5c, 7 ustawy – Karta Nauczyciela (…) Przy dokonywaniu oceny, czy stosunek pracy został rozwiązany na wniosek nauczyciela stosuje się rozstrzygnięcia obowiązujące przy ustalaniu prawa do emerytury bez względu na wiek, określonej w art. 88 ustawy – Karta Nauczyciela”.
Zajrzyj zatem, Czytelniku, do ustawy z dnia 22.05.2009 r. o nauczycielskich świadczeniach kompensacyjnych, do art. 4 ust. 1 pkt 3). Czy dostrzegasz tam gdzieś zwrot „na swój wniosek”. Masz rację, nie ma go tam. A może pojawia się tam tylko wtedy, kiedy tekst ustawy czyta pracownik ZUS?
Zostawmy żarty na boku. To, co w powyższej sprawie zrobił ZUS, to przykład klasycznego działania niemal każdego ubezpieczyciela, które ja nazywam „Może się nie odwoła”. Nie każdy ubezpieczony ma zdolności, umiejętności, możliwości, czas na sprawdzanie, czy ZUS wiernie cytuje przepisy. ZUSowi opłaca się wprowadzać ubezpieczonych w błąd – bo nawet jeśli odwoła się nawet co dziesiąty i w sądzie wygra – to koszty przegranego procesu są na tyle niewielkie, że w zupełności zostaną pokryte przez oszczędności, jakie poczyni ZUS nie wypłacając świadczeń tym, którzy od błędnych decyzji się nie odwołali.
Skoro już więc jesteśmy przy nauczycielskim świadczeniu kompensacyjnym. Otóż, ustawodawca przewidział, że warunkiem uzyskania prawa do NŚK – oprócz wieku i stażu pracy – jest rozwiązanie przez nauczyciela stosunku pracy (dokładnie przepis art. 4 ust. 1 pkt 3) brzmi: „Świadczenie przysługuje nauczycielom, którzy spełnili łącznie następujące warunki: (…) 3) rozwiązali stosunek pracy”). W przepisie nie ma żadnej wzmianki o tym, że musi to nastąpić „na wniosek” nauczyciela (a takie doprecyzowanie jest w art. 88 Karty Nauczyciela, dotyczącym emerytur nauczycielskich). Racjonalny ustawodawca (a takie założenie przyjmuje się przy wykładni tekstu prawnego) tworzy prawo racjonalne, a różnica w brzmieniu poszczególnych przepisów nie jest dziełem przypadku. Skutkiem tego powyższy warunek „rozwiązania stosunku pracy” jest spełniony nie tylko wtedy, gdy to nauczyciel złoży oświadczenie o rozwiązaniu umowy o pracę lub gdy wystąpi do pracodawcy z propozycją zawarcia porozumienia rozwiązującego stosunek pracy, ale także wtedy, gdy nastąpi rozwiązanie stosunku pracy z uwagi na upływ okresu, na jaki została zawarta umowa o pracę. Takie sposób interpretacji podzielił Sąd Najwyższy w wyroku z dnia 11.12.2013 r., sygn. akt III UK 9-13-1.
Po roku od tego wyroku ZUS nadal bezprawnie odmawia prawa do nauczycielskiego świadczenia kompensacyjnego nauczycielom, których ostatnia umowa o pracę była umową terminową i rozwiązała się wskutek upływu terminu, na jaki została zawarta. Bo może się nie odwołają…